Trochę późno się zabieram do pisania tej notki, ale pogoda za oknem nie pozwalała mi wcześniej do niej przysiąść. Burza na szczęście przełamała falę upału i skutecznie zachęciła do zerknięcia na bloga. Niestety nie mam przygotowanego pełnoprawnego wpisu, pojawi się w przyszłym tygodniu, ale ten cykl powstał po to, by właśnie zapełniać luki.
Woodstock 2016
W końcu się zdecydowałem. Jadę na festiwal już jutro. Znaczy, prawie pojutrze, bo 23:59 mam pociąg z Katowic. Biorąc poprawkę na opóźnienie, na pewno nie wyruszę wcześniej niż 14 lipca. Planowałem wybrać się już znacznie wcześniej, zupełnie innym środkiem transportu, ale nie mam na tyle wolnego w pracy, by wybrać więcej niż dwa dni w tym tygodniu. Ostatecznie padło na końcówkę 13 lipca, ale jestem w sumie zadowolony z takiego obrotu spraw. Spędzę tam mniej czasu, wciąż korzystając ze wszystkich atrakcji, a przy okazji będę mógł ze sobą zabrać znacznie mniej rzeczy. Na domiar złego dopiero dzisiaj wpłynęła mi pensja, więc nawet nie miałbym za co jechać. Teraz już na spokojnie wszystko ustalę, zabiorę się i wyruszę. Czeka mnie prawie dziewięć godzin podróży, więc zapamiętam mój pociąg na bardzo długo. Nie wykluczam, że zaboli. Woodstock to świetna okazja, ale przeraża mnie czas dojazdu. Nie oznacza to oczywiście, że nie lubię tej „rozrywki”. Po prostu to nie pora roku na coś takiego. W tym tłumie, który jest pewny, człowiek po prostu się ugotuje. Nie chcę nawet sobie wyobrażać, jak bardzo będę cuchnął po wyjściu na dworzec w Kostrzynie. Niestety wiem, że nie będzie to miłe doświadczenie dla czekających na mnie.
Wyniki rekrutacji
W czasie gdy będę się bawił na festiwalu, na platformie ERK zagoszczą wyniki. Chciałem sprawdzić je dopiero po powrocie, ale na pewno nie wytrzymam. Z drugiej strony mogą mi one popsuć zabawę, więc jest to tragiczna sytuacji bez wyjścia. Z drugiej strony trzeba być dobrej myśli. W końcu maturę napisałem dobrze i nietrudno było mi się dostać gdzie indziej. Czy w przypadku UJ będzie podobnie? Nie wiem, ale na pewno na to liczę. Zdecydowanie nie chcę wracać na stare śmieci. UŚ to fajna uczelnia, ale zdecydowanie nie dla mnie.
Praca
Uciekłem nieco od rutyny, którą narzuciła mi moja praca. Zacząłem częściej ruszać się z domu i nie ograniczam kontaktu z ludźmi. Nie sypiam też po powrocie do domu przez kilka godzin, by nieco podładować baterie na wieczór. Nie powiem, że moje życie pozazawodowe rozkwitło w stopniu znaczącym, ale na pewno się poprawiłem. Wróciłem także do pisania (co zresztą potwierdza ten wpis), więc uważam, że zasługuję na pochwałę. Obym przystał na tej opcji.
Do następnego!