Marnuję ostatnio naprawdę dużo czasu. Zaczynam się z tym źle czuć, ale niestety wiem, że to już forma uzależniania. Może i nie jest na tyle silne, by nie móc go kontrolować, ale już od dawna wpływa znacząco na moje zajęcia. Zdałem sobie sprawę, że mam serialowy problem.
Nowe filmy przestały mnie w jakikolwiek sposób do siebie przyciągać. Stały się dla mnie nudne, powtarzalne i niezwykle głupie. Czasem odpalę coś tylko ze sentymentu do uniwersum czy książek, ale nierzadko po prostu chcę się wyłączyć i pogapić na widowiskowe efekty specjalne. Bawi mnie to o tyle bardziej, że kiedyś sięgałem po filmy masowo. Teraz nie posiadam już żadnych. Poza kinem lub VOD, nie mam stałej biblioteki.
Inaczej jest z serialami. Te stały się moim narkotykiem. Nie ma dnia, bym nie obejrzał jednego lub dwóch odcinków z moich ulubionych tytułów. Ciągle znajduję nowe i powiększam tylko swoje zaległości. Nie martwi mnie to, bo pomimo poświęcania na oglądanie tego ogromnej ilości czasu, sprawia mi to przyjemność. Czemu więc mam z tego rezygnować? Dopóki radzę sobie z obowiązkami i nie zaniedbuję innych zajęć, mogę marnować wolny czas na to, co po prostu jest dla mnie najlepszym sposobem na jego wykorzystanie. Niestety przyłapuję się powoli na tym, że odkładam niektóre czynności na później. To jeszcze żadna katastrofa i najczęściej nie wpływa negatywnie na pracę do wykonania, ale im głębiej się zanurzę w tej bezdennej otchłani, tym trudniej będzie mi powrócić. Z tego też powodu publikuję ten wpis. Mając świadomość problemu i mogąc do niego powracać, coś mnie będzie trzymać przy obecnym stanie.
Nie ograniczam się gatunkowo. To tylko poszerza moje horyzonty. Choć jestem wielkim fanem sci-fi oraz fantastyki, w moich zasobach nie trudno znaleźć kryminały czy dramaty. Komedie w tym zestawieniu pojawiają się najrzadziej, ale jak wszystko inne, swoje pięć minut mają. Pomaga mi to w różnorodności. Nie daje szansy na przejedzenie się. To też kolejny powód mojego zmartwienia. Mając tyle do wyboru, w przeciwieństwie do filmów, jestem podatniejszy na nowe doświadczenia.
Może za jakiś czas rozpocznę cykl poświęcony serialom. Przegląd miesięczny, zestawienie najlepszych debiutantów, powrotów, czy po prostu moje oczekiwania. Na wpisy z kategorii „ulubione” raczej bym nie liczył. Choć kto wie. Może kilka tytułów wyrośnie w moich oczach do rangi arcydzieł? Na razie się na to nie zapowiada, ale poziom rośnie. Wkrótce może dosięgnąć do wymagane pułapu.
Wracam do oglądania. Trwa weekend, więc bez żadnych wyrzutów mogę zmarnować trochę czasu. Nad swoim problemem będę pracował, obiecuję. Mam przecież książkę do napisania.
Do następnego!