O mnie

Specjalista IT z zawodu. Okazjonalnie, hobbystycznie, bardzo średni pisarz. Geek nowych technologii oraz wierny fan urządzeń spod loga Apple. Na co dzień prosty chłopak, który nie wyróżnia się z tłumu. Okropnie uzależniony od kawy i słodyczy. Stworzył "Nietuzinkowego" by dzielić się swoją pasją oraz poglądami ze światem, który go otacza.

Jak przełamać strach przed… ludźmi

Pogoda za oknem dzisiaj paskudna. Nie wiem jak u Was, ale u mnie leje i jest chłodno. Wychodzić nigdzie nie zamierzam, bo zdrowie jest dla mnie cenne, a ja niestety szybko na nim podupadam. Spokojnie, to żadna odznaka choroby. Po prostu źle reaguję na częste zmiany temperatury. Jednak nie o tym dzisiaj wpis.

Ludzie bywają nieśmiali i nie ma w tym nic złego. Co jednak, gdy cecha ta zaczyna nas przerastać i utrudnia codzienne życie?  Wyobraźmy sobie sytuację, w której ktoś jest chory i musi umówić się na wizytę u lekarza. Będąc dzieckiem, a nawet nieco starszym nastolatkiem, możemy w tej kwestii liczyć na rodziców. Na dobrą sprawę nie mamy wyjścia, bo do pewnego wieku (w Polsce 18 lat), jesteśmy na to skazani. Okres ten jednak mija i wkraczamy w dorosłość. Niektóre rzeczy wypadałoby załatwiać już na własną rękę.  Tu na drodze staje nam najgorsza z możliwych blokad. Boimy się kontaktu z drugim człowiekiem.

Nie jest źle, jeśli nie potrafimy z kimś rozmawiać twarzą w twarz. Pozostaje nam telefon, czasem mail lub portal społecznościowy, jeśli mówimy o nowych znajomościach. Nie jest to rozwiązanie idealne i wciąż nie radzimy sobie z tą wadą, ale z tego da się jeszcze wydostać. Niestety nie w każdym przypadku wygląda to tak samo. Im dalej w las, tym więcej drzew. Zaczynamy dostrzegać, że nasza fobia nie daje o sobie znać tylko przy kontakcie fizycznym. Sięga dalej i dopada komunikację werbalną. Nie jesteśmy w stanie przeprowadzić żadnej rozmowy, w której zaczynamy używać języka. Każda myśl o konwersacji nas paraliżuje. Często odkładamy ważne telefony na później i później, byleby tylko dłużej odwlekać coś nie do uniknięcia. Godzinami poprawiamy maila, za którego nie jesteśmy pewni i jeśli już zdołamy go wysłać, z olbrzymim trudem przychodzi nam odczytanie odpowiedzi. Niemal zawsze oczekujemy na kontakt z drugiej strony, bo sami nie jesteśmy w stanie zagadać pierwsi.

Oczywiście w żaden sposób nam to nie pomaga i jedynie narasta nasz strach oraz niepewność. Wielu osób powtarza, że z tego się wyrasta. Przecież kontakt z drugim człowiekiem jest czymś naturalnym. Mylą się. Jeśli mamy do czynienia z lekką fobią, z wiekiem wyzbędziemy się jej w całości. W przypadku gdy dochodzi do sytuacji wyżej wymienionych, bez pomocy będziemy się w niej tylko zatracać. Jak więc sobie radzić? Czy pozostaje nam tylko specjalista? Tak i nie. Cały sekret tkwi w tym, by podbudować w sobie pewność siebie. Choć brzmi to banalnie, może sprawić nam sporo trudności.

strach

Psycholog

Najłatwiejsza i najczęściej najskuteczniejsza droga. Otrzymując fachową pomoc, jesteśmy w stanie pozbyć się naszego problemu raz na zawsze. Choć trochę to potrwa i niestety koszta będą znaczące, przy dobrym psychologu wyzbędziemy się fobii. Olbrzymim minusem tej metody jest fakt, iż „kupimy” sobie pewność siebie. Będzie ona bardzo delikatna i jakakolwiek porażka, przede wszystkim towarzyska, może nią zachwiać.

Przyjaciele i znajomi

Według mnie to strzał w dziesiątkę. Wypróbowałem tę metodę już na kilku osobach i ani razu mnie nie zawiodła. Plan jest prosty: naszym zadaniem (jako przyjaciela lub znajomego) jest inicjowanie wydarzeń. Wybieramy się np. do centrum handlowego i odnajdujemy kilka lokalizacji, w których moglibyśmy przeprowadzić dywersję. Mówiąc krótko, odwracamy uwagę od problemu poprzez spotkanie z nim „twarzą w twarz”. Niech za przykład posłuży mi kino. Będąc w nim, najczęściej musimy kupić bilety i jakieś przekąski. Z oczywistych względów, ta druga osoba nie da rady tego zrobić. Rozpoczynamy zamawianie i w pewnym momencie zapraszamy do niej osobę towarzyszącą. Napotkamy opór, ale go ignorujemy. Jeśli wystąpi „paraliż”, rzucamy jakieś słówko w temacie. Wesprzyjmy przyjaciela lub znajomego naszą obecnością oraz uśmiechem. Po kilku takich niecnych zagraniach, sytuacja powinna ulec stopniowej poprawie.

Drugim sposobem są rozmowy telefoniczne. One, choć wciąż sprawiają problem mimo łączących nas relacji, są możliwe. Często i długo prowadźmy konwersacje. Dobrze by było, gdyby czasem do rozmowy wtrąciła się osoba trzecia. Nie zniechęcajmy się tym, że czasem spowoduje to wymyślenie powodu do rozłączenia się. Na wszystko potrzeba czasu i w tym przypadku nie jest inaczej.

strach

My sami

Najtrudniejsza i najtrwalsza metoda, o ile się uda. Jeśli chcemy z nią spróbować, musimy być bardzo silni. To trochę jak przełamanie lęku przed wysokością, wężami, pająkami czy klaustrofobicznymi pomieszczeniami. Polega po prostu na konfrontacji z problemem. Choć w środku przeżywamy zawał i wszystko mówi nam, że powinniśmy się wycofać, musimy brnąć dalej. Zróbmy kilka oddechów i wykonajmy połączenie. Zaciśnijmy zęby i podejdźmy coś zamówić. Choć chwile zwątpienia będą nas nachodzić często, nie możemy się im poddać. Musimy trzymać się myśli, że po będziemy czuć się lepiej.


Choć wpis ten może się wydawać niepotrzebny, a wymienione w nim metody oczywiste, warto poświęcić na to chwilę uwagi. Strach w ludzkim życiu jest czymś zupełnie normalnym i czasem walka z nim nie jest potrzebna, ale jeśli bierze udział w naszym codziennym życiu, musimy sobie z nim poradzić.

Do następnego!

Specjalista IT z zawodu. Okazjonalnie, hobbystycznie, bardzo średni pisarz. Geek nowych technologii oraz wierny fan urządzeń spod loga Apple. Na co dzień prosty chłopak, który nie wyróżnia się z tłumu. Okropnie uzależniony od kawy i słodyczy. Stworzył "Nietuzinkowego" by dzielić się swoją pasją oraz poglądami ze światem, który go otacza.