O mnie

Specjalista IT z zawodu. Okazjonalnie, hobbystycznie, bardzo średni pisarz. Geek nowych technologii oraz wierny fan urządzeń spod loga Apple. Na co dzień prosty chłopak, który nie wyróżnia się z tłumu. Okropnie uzależniony od kawy i słodyczy. Stworzył "Nietuzinkowego" by dzielić się swoją pasją oraz poglądami ze światem, który go otacza.

Smaczny i zdrowy styl życia

Dieta od bardzo dawna kojarzy nam się z rygorem. Okrutnym, prawie bezlitosnym wymogiem przestrzegania różnych zasad i rezygnacji z ogromnej ilości przyjemności. Czy aby tak na pewno jest i czy to słowo brzmi tak strasznie, bo sami nacechowaliśmy je wyjątkowo negatywnie?

Nigdy nie zagłębiałem się w temat odchudzania. Zawsze gdzieś wzbraniałem się przed tym, gdy słyszałem o licznych wyrzeczeniach temu towarzyszących. Nie wyobrażałem sobie tak diametralnych zmian, które wywrócą mój sposób życia, jak i odżywania, do góry nogami. W końcu złożyło się na to kilka czynników: koszty, czas, potrzeba większej samodzielności, systematyczność oraz gorzkie wspomnienia pysznych rzeczy, które kiedyś zajadałem z przyjemnością (i najczęściej bez umiaru), a teraz nie mogłem nawet na nie spoglądać (by nie kusić samego siebie).

Na szczęście rzeczywistość nie okazała się tak brutalna. Oczywiście, że w przestrogach było wiele prawdy, ale często bardzo przekłamanej.

Zdrowy styl życia (i przede wszystkim bezpieczny dla naszych kilogramów), to nie jest tani biznes. Nigdy w życiu nie wydałem tyle pieniędzy na jedzenie, w tak krótkim odstępie czasu. To bardzo ważny punkt tego typu zmian w życiu, bo nie każdy może sobie na nie pozwolić. Na własnej skórze doświadczyłem zwielokrotnienia kosztów za produkty spożywcze. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że potroiłem wydatki. Oczywiście wyeliminowałem również kilka drogich przyjemności, które znajdowały się na bardzo kuszących działach w supermarketach czy w centrach handlowych, ale podsumowując wydane pieniądze, to wyszło mi i tak trochę więcej niż dotychczas.

Przygotowywanie smacznych posiłków, które są pozbawione gotowych i/lub niezdrowych produktów, to także poświęcanie ogromnej ilości czasu. Jeśli ktoś żyje aktywnie, w pośpiechu lub ledwo wyrabia się w ciągu dnia ze wszystkimi obowiązkami, to szybko zda sobie sprawę, że ten styl życia nie będzie dla niego. Dochodzi do tego wymóg systematyczności i samodzielności. Posiłki muszą być bardziej regularne i częstsze, przez eliminację wielu składników bardziej różnorodne (jałowe i powtarzalne jedzenie szybko zniechęca), a najgorsze w tym wszystkim to, że jeśli do tej pory spożywaliśmy rodzinne obiadki, to teraz będziemy skazani na własnoręczne użeranie się z kuchnią (jeśli ktoś jej nie lubi).

Ostatnim i dla niektórych najgorszym wyzwaniem jest rezygnacja z wielu przyjemności. Oczywiście nie musimy się katować i tym samym wyzbyć wszystkiego co lubimy, ale jesteśmy skazani na wiele wyrzeczeń oraz ograniczeń. Słodycze są dla nas dostępne, ale w znacznie mniejszej ilości, fast-foody są kategorycznie zabronione, musimy unikać tłuszczy nasyconych oraz przechodzimy na detoks cukrowy. Słodkie i kaloryczne napoje zamieniamy na wodę mineralną/źródlaną. Mleko „odtłuszczamy”, tak samo jak resztę nabiału. Nie dajmy się ogłupić przez etykiety z napisem „0%”, bo nie na tym polega zamiana niezdrowego na zdrowe. Czytajmy tabelki, bo to one są wyznacznikiem tego, czego szukamy.

Po ścianie tekstu poświęconej minusom nowego stylu życia, czas zabrać się za kilka prostych, ale i znaczących pozytywów rewolucji w naszym odżywianiu.

Pierwszym i najbardziej docenianym efektem na „plus”, jest utrata zbędnych kilogramów.  Nie zajdzie ona tak szybko jak w przypadku diet, w których rygor jest przytłaczający, ale stopniowe zmniejszanie liczby widzianej na wadze, to spora motywacja i choć następuje znacznie wolniej, cieszy bardziej, gdyż nie poświęciliśmy wszystkiego.

Drugim i zdecydowanie bardziej widocznym, pozytywnym efektem, jest lepsze samopoczucie oraz zdrowie. Już po pierwszych tygodniach jesteśmy bardziej aktywni, czujemy się lżej, mniej chorujemy i potrzebujmy znacznie mniej energii oraz snu, by lepiej wykorzystać dzień.

Trzeci punkt jest wybawieniem dla każdego, kto już wcześniej złapał za dietę, która po czasie narobiła więcej szkód, niż wyrządziliśmy sobie sami przed jej zastosowaniem. Mowa tu o efekcie „jojo” oraz o wizualnych skutkach, które dotykają naszego ciała. Zmiana sposobu życia, w przeciwieństwie do zaplanowanego, rygorystycznego odchudzania, nie jest tak ryzykowna. Chwila zwątpienia lub słabości, nawet trwająca jakiś czas, nie spowoduje nawrotu kilogramów w sposób gwałtowny. Choć waga nas nie oszuka i zobaczymy ponownie większą cyfrę, to podobnie jak z utratą kilogramów, nie będzie to tak szybkie, i drastyczne. Po drugie, co jest też bardzo ważne, takie wolne wahania nie wpłyną negatywnie na nasz wygląd. Nie będziemy musieli walczyć z rozstępami oraz zalegającą skórą.

Choć dzisiaj bardzo ogólnie przedstawiłem Wam „zdrowy styl życia”, to mam nadzieję, że zachęciłem Was do przemyśleń na ten temat, a może nawet do początków zmian w Waszym odżywaniu. W następnym wpisie z tej kategorii postaram się zebrać produkty i posiłki, które stanowią filar „nowego ja” oraz pomogą Wam na początku tej drogi. Jeśli podobnie jak ja zaprzyjaźnicie się z nowościami i wejdą Wam w krew, to po niedługim czasie poradzicie już sobie sami.

Życzę powodzenia na drodze do zdrowszego życia. W tych czasach jest ono potrzebne każdemu.

Specjalista IT z zawodu. Okazjonalnie, hobbystycznie, bardzo średni pisarz. Geek nowych technologii oraz wierny fan urządzeń spod loga Apple. Na co dzień prosty chłopak, który nie wyróżnia się z tłumu. Okropnie uzależniony od kawy i słodyczy. Stworzył "Nietuzinkowego" by dzielić się swoją pasją oraz poglądami ze światem, który go otacza.