Lubimy towarzystwo swoich przyjaciół. W końcu dobrze ich znamy, czujemy się świetnie w swoim towarzystwie, mamy za sobą kilka długich i często wyboistych lat znajomości. Nie da się tego zastąpić niczym innym. To coś niezwykle cennego. Dlaczego więc mamy się otwierać na nowe, niepewne kontakty?
Nowi ludzie w naszym życiu to zawsze pewna zagadka. Zagwozdka, która w zależności od danego człowieka, w różny sposób może się dla nas rozwikłać. Czasem przez naprawdę długi okres, pomimo najszczerszych chęci, nie zdołamy się z kimś zgrać. Nie musi to wynikać tylko z różnic w charakterze, ale po prostu z podejścia człowieka do drugiego człowieka. Przeciwieństwa się przyciągają i jest to fakt, ale nie działa w każdym przypadku. Różnice mogą pojawić się na polu, na którym ciężko nam działać. Sięgając skrajnych ideologii lub niepopularnego podejścia do pewnych spraw, narażają nas na niezgodę. Ona, w przeciwieństwie do odmienności w naszych charakterach, jest często nie do zażegnania. Prostym przykładem niech stanie się religia. Nawet jeśli znajomość zapowiada się naprawdę dobrze, wchodząc na temat wyznaniowy, możemy wszystko stracić w mgnieniu oka. Nie przeskoczymy tego, gdyż zmiana jest niemożliwa lub na tyle trudna, że postanowimy się jej nie podejmować.
Szczerość intencji to druga pozycja na liście wad w podejściu „poznawajmy nowych ludzi”. W końcu nikt z nas nie chce, by po pewnym czasie „szydło wyszło z worka”. Niestety nie mamy pewności, czy tak się aby nie stanie. W zupełnie przypadkowym momencie, w chwili, gdy będziemy się tego najmniej spodziewać. Rada? Zaufajmy. W końcu nasi obecni przyjaciele, kiedyś, dawno temu, też znajdowali się na miejscu tych obecnie „testowanych”. Musieliśmy im w pewnym momencie zawierzyć i nie żałujemy tej decyzji ani przez moment. Dajmy szansę. Zawsze istnieje ryzyko, ale możemy się też pozytywnie rozczarować.
Wpływ nowych przyjaciół na starych.
Co w sytuacji, gdy ktoś próbuje nas poróżnić z ludźmi, których znamy od lat? Postępuje słusznie, ratując nas od złego, czy po prostu działa na swoją korzyść? Kogo mamy wybrać i czy w ogóle musimy?
Rozwiązanie jest proste, choć niezbyt polubowne: omijajmy takich ludzi i nie wchodźmy z nimi w żadne relacje. Jeśli coś działa sprawnie i dołożenie nowego elementu miałoby ten stan rzeczy zmienić, to po prostu odpuśćmy. Nie narażajmy stabilnej konstrukcji na zachwiania. Jeśli do tego dopuścimy, możemy po pewnym czasie stracić wszystko co osiągnęliśmy.
Koniec tego złego. Znajdźmy jakieś pozytywy!
- Nowe znajomości to przede wszystkim powiew świeżości. Nawet jeśli z naszymi obecnymi przyjaciółmi na nudę nie narzekamy, to przecież możemy bawić się jeszcze lepiej!
- Dłuższa lista przyjaciół, to liczniejsze zabawy, wypady towarzyskie, a nawet wakacje. Im nas więcej, tym raźniej.
- Jeśli trafimy na okres, w którym (prawie) wszyscy będą zajęci, to mamy większą szansę na znalezienie osoby, która jednak znajdzie dla nas czas.
- Wszyscy posiadamy różne zainteresowania, a w większym gronie, łatwiej znajdziemy sobie podobnych.
- Jeśli podobnie jak mi poznawanie nowych ludzi sprawia Was dużo radości, to w przypadku stałego poszerzania grona znajomych, będziecie najszczęśliwszymi ludźmi na świecie!
Podsumowując: poznawajmy nowych ludzi. To naprawdę pozytywna praktyka. Oczywiście tylko jeśli nie jesteśmy aspołecznymi samotnikami. Wówczas nie ma dla nas nadziei.
Do następnego!